My home
Znowu dzisiaj wracam do tematu dywanów, a konkretnie to do tematu dywaników, bo będzie o mniejszych formatach, które leżą obok łóżka w sypialni.
Zanim o dywanikach, trochę historii o podłodze w naszej sypialni, która mimo niewielu lat przeszła już sporo (może akurat ktoś urządza sypialnię i ma "podłogowe" dylematy).
Co było na początku?
Wykładzina dywanowa w stylu shaggy w kolorze kremu. Naoglądałam się w czasopismach pięknych sypialni z jaśniutką i puchatą wykładziną na podłodze. Też chciałam, żeby u mnie było tak ślicznie. I co? I .... pudło! Zakup tej wykładziny to była jedna z moich największych pomyłek wnętrzarskich i pieniądze wyrzucone w błoto!!!
Po pierwsze - taka wykładzina strasznie się brudzi i tu nie chodzi o brud w stylu rozlanej "herbaty", co jest do opanowania. Chodzi o brud "samoistny" np. pod drzwiami, gdzie jest ciąg powietrza, albo gdzie się przesuwa np. krzesła. Niestety tego opanować się nie da.
Druga uwaga dotyczy puszystości. Wysoki włos na tej wykładzinie utrzymał się ok. 1 miesiąc od zakupu. Potem puchata była, ale .... w kątach. Tam, gdzie się po niej chodziło, zrobiła się oklapnięta i wyglądała .... brrrrrr. Nigdy więcej!
Po trzech latach zerwaliśmy te "cudne" wykładziny i położyliśmy parkiet. Tak, to była dobra decyzja. Zrobiło się dużo lepiej, z małym minusikiem - co tydzień TRZEBA odkurzyć, bo inaczej "koty" ganiają się po podłodze.
Ciesząc się parkietem po paru miesiącach uznałam, że sam parkiet w sypialni wygląda jednak nieco ascetycznie. Postanowiłam coś obok łóżka położyć. Skóry??? Jakoś mi nie leżały. Zatem dywaniki.
Pod koniec zeszłego roku pojawiły się wzorzyste dywaniki szenilowe, ale ...... wiele z Was zwracało uwagę, że zrobiło się za bardzo wzorzyście. Popatrzyłam raz jeszcze z większą dozą samokrytyki i ... Ok .. mieliście rację. Zatem znalazłam nowe (ok. 230 zł za sztukę) i .... jest ŚLICZNIE!!!!
Te nowe dywaniki już na blogu pokazywałam przy okazji dywanu w jadalni (jak ktoś ciekaw to klik). Są w kolorze grafitowo-czarnym i na tle orzechowej podłogi wyglądają zaskakująco. Jedyną modyfikację, którą im zrobiłam, to jasna lamówka, aby był nieco większy kontrast. Są bardzo przyjemne w dotyku, bo to szenila ... wygląda jak aksamit (uwielbiam!). I jeszcze wzór! Tradycyjne ornamenty ujęte w graficzne ramy kwadratów ... taki miks klasyki z nowoczesnością (znów uwielbiam!)
Po wymianie dywaników sypialnia stała się bardziej stonowana kolorystycznie, ale chyba jednocześnie nabrała klasy.
Tak to wygląda ....
Ps. zdjęcia zostały zrobione "bez pozowania" i specjalnych aranżacji. Może nie są bardzo klimatyczne, ale za to prawdziwe ... tak jest w naszej sypialni na co dzień.
A tutaj wersja z dywanikiem poprzednim .....
A tutaj - bez dywaników (łyso, prawda?)
Jak Wam się wydaje? Zostawić te dywaniki w sypialni?
Miłego poniedziałku :)))))