My home
Zamykam rozdziały z cyklu "powrót do przeszłości". Więcej zdjęć niestety nie znalazłam, zatem chichów i śmichów z moich "historycznych aranżacji" już wam nie zaserwuję. To, co jest na blogu, w zupełności wystarczy ... hihihi
Wracam do teraźniejszości i moich kolorystycznych dylematów. W ramach walki z wirusami grypy, która niestety dopadła także i mnie, postanowiłam przetestować Wasze sugestie. Poszukując koloru na dodatkowe poduszki do salonu i jadalni pomyślałam o pastelach, w tym o Duck Egg. Opinie były podzielone, a ja postanowiłam się przekonać na własne oczy.
Za model posłużył mi tym razem mój szalik. Pasuje taki kolor do naszego salonu, czy nie?
Teraz na sofie poduszki są ułożone tak .....
Zamieniłam poduszkę białą na pastelową i .....
Zdecydowanie kolor Duck Egg, chociaż piękny, jest za mdły do obecnej kolorystyki w salonie. Wydaje mi się, że to te czarne akcenty sprawiają, że pastele u mnie giną. Są zbyt delikatne. Pasowałyby do wcześniejszej aranżacji, kiedy miałam białe abażury.
Zatem ..... nie będę kombinować. Kolory będą w postaci świeżych kwiatów, które mam zamiar kupić .... jak najszybciej (tzn. kiedy zdrowie pozwoli). Na razie cieszę oczy kwiatami na Waszych blogach ....
Ale, że jakiś nowych poduszek mi się chce (wiosna idzie!!!), kombinowałam dalej. Znalazłam poduszki na krzesła, które na lewej stronie mają graficzny biało-czarno-beżowy wzór ...
Tak .... to jest zdecydowanie ten zestaw kolorystyczny, który aktualnie najbardziej mi się podoba. Poduszka z graficznym, ale klasycznym wzorem B&W to powinno być TO.
I wtedy przyszedł mi do głowy wzór, który kocham, i dla którego jakoś do tej pory nie mogłam znaleźć miejsca ... Marokańska koniczyna ... Zachwycam się nim zawsze przeglądając wnętrza zza oceanu.
Nie jest łatwo w Polsce znaleźć poduszki w takiej tkaninie, szczególnie w dobrej cenie. A ja znalazłam ... zamówiłam i ... jak tylko dostanę, to ... się pochwalę :))))
Miłego weekendu Wam życzę