piątek, 31 stycznia 2014

Zabawa ze świecznikiem i .... zaproszenie

My home


Dzisiaj już nie będzie żadnych dylematów, ani pogłębionych refleksji wnętrzarskich. Zaraz weekend, więc serwuję sobie i Wam trochę odpoczynku od poważnych decyzji. 

Dzisiaj będzie to, co lubię najbardziej, czyli znów ... kombinacje - aranżacje :)

Kupiłam ostatnio na wyprzedaży świecznik, który ..... mi się nie podobał. To znaczy podobał, ale .... fragmentarycznie; jako całość nie bardzo. Cenę miał akceptowalną, więc pomyślałam "Coś z Ciebie skarbie wymyślę". 

Wersja pierwotna świecznika prezentowała się następująco: 


Nie pasowała mi przede wszystkim ta szklana góra. Jak na moje oko, lepiej by ten świecznik wyglądał, gdyby na górze coś się rozszerzało. Zatem ..... postawiłam sobie na niego kryształek i wyszło tak ....


Popatrzyłam i ....... zrezygnowałam z tej koncepcji, bo skojarzyło mi się to ze ..... spluwaczką (OMG jakie ja mam skojarzenia!!!!). Potem przypomniałam sobie, że mam jeden mały metalowy świecznik, o taki .....


Duży świecznik odwróciłam do góry nogami i włożyłam w ten mały świecznik (akurat pasowało). Wyszedł  z tego taki stolik  ..... 


Trochę postał w takiej wersji, ale denerwowała mnie ta kwadratowa podsatwa na górze. Zatem mały świecznik wyciągnęłam i postawiłam na stoliku kawowym z kryształkiem .... 



A świeczniko-stolik zostawiłam w takiej wersji  ....


O, i taką miałam zabawę ze świecznikiem :)))


A teraz mam dla Was zaproszenie do niesamowitego świata. Świata tworzonego przez bliską mi osobę. Świata, w którym od czasu do czasu mam przyjemność być i cieszyć oczy zachwycającymi detalami. Wszystkich, którym w duszy gra odrobina romantyzmu, którzy kochają klimaty shabby chic, vintage, Prowansji zapraszam na nowo powstałego bloga 






Trzymam kciuki Edytko :)))) 

Pozdrawiam cieplutko  :)))))
 

środa, 29 stycznia 2014

Dywan w jadalni. Decyzja ...

My home


Dziewczyny, bardzo chciałam Wam podziękować za opinie w kwestii moich dywanowych dylematów "być albo nie być".

Według mnie (a odwołuję się tutaj do moich realnych doświadczeń z dywanami, a nie żadnych inspiracji) decyzje dotyczące kupna dywanu to jedne z najtrudniejszych decyzji, jakie musimy podjąć w trakcie urządzania naszych przestrzeni mieszkalnych. Szczególnie w takich pomieszczeniach, jak jadalnia.

Dlaczego?  Ponieważ, o ile stół, krzesła i jakaś witryna / komoda są elementem niezbędnym w każdej jadalni, o tyle z dywanem już tak nie jest. Może być .... albo nie musi. Często, co było widać z Waszych opinii,  jest w jadalni wręcz elementem niepożądanym! Do tego dochodzi cena dywanu, często nie mała. Opłaca się zatem ponosić taki wydatek?

Jakie jest moje zdanie? Co zdecydowałam? 

Oczywiście w mojej jadalni dywan będzie i to z dwóch powodów.  

Pierwszy powód - estetyka. Wiele dziewczyn  zwróciło uwagę, że jadalnia bez dywanu wygląda "łyso", jakby czegoś tam brakowało. Zgadzam się z tym w 100%. Stół i krzesła zlały się z podłogą i pomieszczenie zrobiło się mało wyraziste. Dywan porządkuje przestrzeń i jest taką kropką nad "i" w całej aranżacji. Dotyczy to nie tylko jadalni, ale i salonu, sypialni, pokojów dziecięcych .... kuchnię bym pominęła. 

Drugi powód - względy praktyczne. Będzie to dla niektórych z Was zaskoczeniem, ale dla mnie utrzymanie czystości w jadalni bez dywanu było dużo trudniejsze, niż jak był tu stary dywan. Bez dywanu na błyszczącej, ciemnej podłodze widziałam każdy okruszek i ..... codziennie latałam z mopem. Jak był stary dywan po prostu tych okruszków nie widziałam i odkurzałam raz na tydzień. Oczywiście zdaję sobie sprawę z ryzyk typu rozlanie czegoś. Ale .... moje doświadczenia wskazują, że są to ryzyka występujące raczej rzadko (przynajmniej tak jest w naszym domu). Mój stary dywan w jadalni użytkowałam przez kilka lat i to w okresie, kiedy starszy synek miał ok. 6 lat, a drugi dopiero co się urodził. W tym czasie nie zdarzyła nam się żadna katastrofa. Jak dzieci były małe, miały kubki-niekapki i talerze, które stabilnie stały na stole. Teraz, jak są trochę starsze i korzystają z normalnych naczyń, zawsze stosuję zasadę, że jedzą na dużych talerzach, żeby było gdzie kruszyć, a napoje piją z dosyć wysokich szklanek, napełnianych w połowie (zasady te dotyczą głównie młodszego). Ale tak jak napisałam, tak jest u nas ... może mam dzieci wyjątkowe pod tym względem, nie wiem. 
I jeszcze jedna w tym miejscu uwaga - w takim względzie sprawdzają się tylko dywany wzorzyste. Dywany w jednolitym kolorze nie zdają egzaminu w jadalni; plamy i okruszki widać, jak na dłoni.

Zatem jak już wiadomo, że dywan będzie, kolejna decyzja - jaki? 

Przede wszystkim dosyć cienki, żeby można było swobodnie odsuwać krzesła (wszelkie kudłacze i grube wełniane dywany odpadają). Ja wybrałam szenilowy. 

Teraz decyzja w sprawie koloru / wzorów. Dywan jest jednym z najbardziej wyrazistych elementów wnętrza. Mi najbardziej podobają się dywany z wzorem, których kolorystyka jest łącznikiem dla całego pomieszczenia. Dlatego nasz dywan musi "spinać" grafit krzeseł w jadalni, biel ścian i beż sof w salonie, bo jadalnia z nią sąsiaduje.

Ostatnia decyzja - wzornictwo bardziej tradycyjne czy nowoczesne? Padały w Waszych komentarzach różne propozycje. Na przykład pójście w stronę wzorów graficznych, takich jak marokańskie koniczynki. Niestety kierunek nie dla mnie. Zupełnie nie pasuje do dywanu w salonie, a tego akurat sprzedawać nie zamierzam. Wzory tradycyjne - macie rację, za bardzo przypominają ten stary dywan. 

Zatem został ten....



.... i ten dywan zamówiłam, w wymiarach 240cm x 340 cm. 
W takim rozmiarze wzór jest większy, nie tak gęsty jak na tym  małym dywaniku, który jest na zdjęciach. Mam nadzieję, że ten dywan to dobry wybór, który odmłodzi jadalnię, nada jej przytulny klimat, będzie się fajnie "odbijać" na podłodze i nie będzie widać na nim zbyt dużo okruszków. 


A teraz kilka zdjęć jadalni z netu, obrazujących moje spojrzenie na kwestię dywanu w tym pomieszczeniu. 

Tak, jak mi się podoba - dywan jako "łącznik" kolorystyczny; jak widać doskonale sprawdzają się różne wzory  ....






Jeżeli miałby być bez wzorów, tylko jednolity, wybrałabym taki ..... (tutaj za łącznik kolorystyczny robią zasłony, też bardzo fajnie)



A tutaj pomieszczenia bez dywanów. Dla mnie wyglądają, jakby były nie dokończone ....




A tu wersja jadalni z dywanem dla mnie nie do zaakceptowania. W jednym przypadku za bardzo kontrastowo (czarny, biały, czarny, biały), a drugim, za bardzo mdło (same beże).



źródło: Pinterest

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale .... z dywanem żartów nie ma. 
Pa, pa .... :))))

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Dywanowe "być albo nie być"

My home


W weekend wróciłam do kwestii dywanu w naszej jadalni. Dylematy mam dwa i BARDZO jestem ciekawa Waszych opinii. Dla podkręcenia dyskusji dodam, że ja już decyzję podjęłam. Ale jaką decyzję Wy byście podjęli???

Pierwsza decyzja, która jest do podjęcia, ma charakter fundamentalny - "być albo nie być".
Mam kłaść dywan pod stołem, czy raczej zostawić samą drewnianą podłogę? Jak wygląda jadalnia bez dywanu można zobaczyć tutaj (klik, klik), a jak wyglądała z dywanem starym - tutaj (kilk, klik). 

Druga decyzja. Jeżeli dywan miałby być, to w jakim stylu? Tutaj kilka zdań wprowadzających - dywan w jadalni musi nawiązywać do salonu, te dwa pomieszczenia są ze sobą połączone. To dosyć mocno ogranicza zarówno kolorystykę, jak i formę dywanu w jadalni. Jak wygląda dywan w salonie można zobaczyć tutaj (klik, klik). 
 
Na razie, aby ułatwić podjęcie decyzji, zrobiłam wstępne przymiarki na bazie dywaników, które mam u siebie.

Pierwsza propozycja to aranżacja na bazie szenilowego dywanu firmy belgijskiej, robionego maszynowo w kolorystyce czarny-szary-beżowy. Prezentuje się tak .... 








Druga propozycja to aranżacja na bazie dywanu tradycyjnego - robionego ręcznie dywanu Nain w kolorystyce granat - szary - brąz. Prezentuje się tak ... 






No i jak? Jaka byłaby Wasza decyzja w kwestii dywanego "być albo nie być"?


Ps. gorąco Was przepraszam, za moją nieobecność w ostatnich dniach. Zima przyszła, a wraz z nią problemy na łączach w dostępie do internetu. Postaram się dzisiaj nadrobić zaległości blogowego świata, bo z tego co widzę działo się całkiem sporo. 


Miłego poniedziałku :)))


czwartek, 23 stycznia 2014

Druga strona .... fotela

Inspirations


W oczekiwaniu na witrynę do jadalni i roztrząsając dywanowe dylematy "być albo nie być", zaczęłam pracować nad fotelem.  
Moja głowa nie lubi próżni, stąd "na tapecie" kolejny temat :))))

Na liście moich marzeń domowych na ten rok znalazła się także zmiana tapicerki naszemu ulubionemu, ale już bardzo podniszczonemu uszakowi. Na razie jestem na etapie poszukiwania inspiracji. 

Co bym chciała? 
Przede wszystkim przy odnawianiu tego fotela chciałabym się skusić na nieco odważniejszą realizację. 

A może by tak połączyć dwie tkaniny. Przód inny, tył inny????

Jak to wychodzi? Zobaczcie ...


Tutaj coś, co wzbudziło mój zachwyt w sklepie ...... 
Okazuje się, że można w Polsce upolować takie cuda. 


A do tego taka otomana. Co Wy na to?


Już wykupione ..... Nie ma co sobie ząbków ostrzyć, ale można ..... zakasać rękawy i z zaprzyjaźnionym tapicerem samemu takie cuda zrobić.


Teraz trochę inspiracji z netu ....





 źródło: Eichholtz  Houzz

Ta druga strona fotela interesowała mnie zawsze. Jej wykończenie było taką kropką nad "i" przy decyzji o zakupie foteli do naszego salonu.





I jak .... zwracacie uwagę na tę drugą stronę fotela?
Podoba Wam się połączenie dwóch tkanin?

SŁONECZNE pozdrowienia (w końcu) 


wtorek, 21 stycznia 2014

Zrobiłam, jak poradziła mi ....

My home


Maszka, osoba o wyjątkowej wrażliwości i spojrzeniu na życie. Polecam jej blog Reminiscencje każdemu, kto chce chociaż na chwilę zatrzymać się w gonitwie dnia codziennego. 

Pisałam Wam wcześniej, że ostatnio zabrałam się odchudzanie półek na ścianie kominkowej. Przede wszystkim chciałam je oczyścić z różnych pierdołków i nieco uspokoić całą aranżację. Jednym z elementów całości była czarno-biała grafika. Maszka poradziła mi, abym ją postawiła w środku regału, a nie z przodu. Tak zrobiłam. Rzeczywiście wygląda fajnie. 

Dzięki Maszko za podpowiedź :))))))) 

Tak wygląda po zmianie .... 






A tak przed zmianą .....




Na odchudzanie półek wzięło nie tylko mnie. Także Kasia prowadząca bloga Catherine Simplelife odświeżyła u siebie półki. Wyszło jej to znakomicie,  polecam ... zobaczcie (klik). 

A na koniec wiadomość dla jednej Anonimki, która do mnie zagląda. Pytałaś mnie Kochana, czy wiem, gdzie można kupić takie piękne lampy, jak w tym wnętrzu. 



Takich samych nie znalazłam, ale znalazłam w podobnym stylu tutaj oraz tutaj. Są piękne, nie wiem tylko czy cena będzie akceptowalna. Trzymam kciuki, aby udało Ci się takie zdobyć :))))


 




Pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję Wam za wszystkie komentarze, także te "z nutką" krytyki czy po prostu sugestii zmiany. 
Jak widzicie, wszystkie Wasze opinie są dla mnie bardzo cenne i chętnie z nich korzystam. 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...