Travel
... no gdzie???
Oczywiście ... nad Soliną!
Od kilku lat staramy się tak planować wakacje, aby z maluchami (hahaha ... z jakimi maluchami???? ... raczej z coraz bardziej "dorosłym" dwunastolatkiem - nastolatkiem oraz coraz bardziej rozgadanym siedmiolatkiem ... za szybko ten czas leci ...) wyjechać dwa razy ...
... na początek i na koniec wakacji (środek chłopcy mają do własnej dyspozycji ;)
... gdzieś w Polskę (najlepiej do miejsc, gdzie jeszcze nas nie było) oraz gdzieś zagranicę (tu priorytetem jest słońce + plaża + woda + ... urokliwe uliczki, knajpki, kościółki, itp. .... ). Czasem się tak udaje.
Zgodnie z takim planem w tym roku początek wakacji spędziliśmy w Bieszczadach nad Soliną. Mała poprawka - lokalni mieszkańcy twierdzą, że Solina to jeszcze nie Bieszczady.
Mieszkaliśmy w ciekawym miejscu, bo na największej w tamtej części Polski wyspie. Jest to Wyspa Energetyk, na której znajduje się ośrodek wypoczynkowy PGE; ceny przystępne, dla zainteresowanych kontakt TUTAJ.
Jakie wrażenia?
Plusy:
- ZIELEŃ!!!
- BARDZO mało turystów, przynajmniej na Wyspie; z tego, co nam lokalni mieszkańcy powiedzieli, większość turystów preferuje stały ląd, w tym szczególnie część uzdrowiskową.
- Łagodne wzniesienia, łatwe do pokonania także dla dzieci.
- Bardzo blisko do wody.
- Dużo miejsc do plażowania INDYWIDUALNEGO, każdy mógł dla siebie znaleźć własny zakątek nad wodą i nie wchodzić sobie na głowy.
- Zupełnie wygodne do mieszkania domki, ale ... (o tym w minusach).
Minusy:
- Bez samochodu nie da się tutaj funkcjonować; wyspa jest raczej mała i na większe wycieczki oraz po zakupy spożywcze trzeba niestety za każdym razem ruszać się samochodem.
- Mało atrakcji dla dzieci; trochę się nudziły; nie było na terenie ośrodka żadnego placu zabaw (były dwie huśtawki w stanie kiepskim).
- Bardzo zmienna pogoda; 50% naszego pobytu to regularny deszcz + burze; 30% - zachmurzenie; 20% - słońce.
- Kuchnia regionalna taka sobie, nic specjalnego.
- Architektura lokalna taka sobie, poza kościołami - te są cudowne, szczególnie prawosławne.
- Ułomności domków: BARDZO strome schody na piętro, absolutnie nie nadające się dla małych dzieci i dla osób mających problemy z poruszaniem się oraz źle skonstruowana wentylacja w kominku, która wykluczała korzystanie z tego "luksusu".
A oto Solina naszymi oczami ...
... oczywiście największą atrakcją była woda i żaglówki ... (w końcu mam za męża sternika jachtowego :)
... tutaj pomost, na którym się opalałam. Tłumów jak widać nie było. Nasz piesek był i był bardzo DZIELNY! Nie uciekł.
... czasem opalaliśmy się tutaj ... Też pusto.
Ośrodek składa się z takich domków ...
... tu widok z naszego domku. Jak widać do wody "rzut beretem".
... tutaj nasz domek i mój ręcznik plażowy ...
... a tutaj miejsca z naszych spacerów po wyspie. ZIELONO i to bardzo.
Pora zabrać się za domek. Pudło z CZYMŚ już koło mnie stoi.
Do zobaczenia :)))
widoki przepiękne, dobrze, że mało ludzi
OdpowiedzUsuń:) s.
UsuńA może to była prywatna wyspa?:-) faktycznie mało ludzi (na szczęście) i piękne widoki. Cudowne fotki żaglówek...zazdroszczę....Buziaki
OdpowiedzUsuńTak było mało ludzi, że można było mieć takie wrażenie Kasiu :) s.
Usuńwidok cudowny i zielono. no to nabralas sily do pracy i blogowania;)
OdpowiedzUsuńNie ma jak w domu;))
:))) s.
UsuńPięknie tam,nigdy nie byłam ale po zdjęciach wiem,że warto :)
OdpowiedzUsuńwarto Beti :))) s.
UsuńA więc to jest ten powód Twojej nieobecności :) Piękne miejsce - na pewno, mimo kilku niedogodności, świetnie wypoczęliście. Teraz czekam na blogowe niespodzianki :) Pozdrawiam cieplutko! Kasia
OdpowiedzUsuńKasiu, to był taki krótki wyjazd, nawet nie było czego zapowiadać
UsuńŚciskam :)) s.
Fajnie, że mało ludzi... cisza, spokój i piękne widoki!!! cudnie! :)
OdpowiedzUsuńW takim miejscu musiałaś kochana wypocząć...
ściskam!! :)
Trochę tak, trochę nie (z trzema facetami prosto nie jest ;)
UsuńUściski :))) s.
Jak dla nas to za daleko ale pięknie !!!!
OdpowiedzUsuńKochana tego sernika jachtowego pewnie bym schrupała !!!! hi hi hi buziol , fajnie Wam a nam może uda się wyskoczyć na weekend nad morze , :):):)
Aaaaaaa ..... ja też bym spróbowała "sernika jachtowego" ... hihihi, ale to Ali zadanie dla Ciebie kochana, musisz coś upichcić .. w końcu jesteś mieszkanką Krainy Wielkich Jezior Mazurskich :)))) s.
UsuńPs. dzięki .. nie zauważyłam
Kochana to byłaś blisko mnie:) Rzeszów blisko Bieszczad:) piękne zdjęcia pozdrawiam cieplutko aga
OdpowiedzUsuńOjejku, jak to czasem dziwnie się losy splatają ... szkoda
Usuń:))) s.
HI !!!!kochana SYLWIO -nie wiedzialam ze bylas na urlopie !!piekne zdjecia kto robi tak cudne fotki?mam nadzieje ze nie bylo tam kleszczy !!!bryyyyy.............szkoda ze tak ubogo w tak pieknym miejscu nie mysla o dzieciach! my z 5-lat temu bylismy w PEWNYM OSRODKU W POLSCE DOM NAUCZYCIELA I ..........posciel byla pocerowana !no !!znalazlam post gdzie fotografem byl TWOJ SYN-skometowalam nie wiem czy czytalas ?pozdrawiam serdecznie p.GOSIA
OdpowiedzUsuńtutaj też standard był taki, jak w ośrodku pracowniczym ....
UsuńTak tak widziałam Twój komentarz :)))) Dziękuję Gosiu
Byłam tam, jest pięknie. Co prawda mieszkałam gdzie indziej ale nad wodą bywałam codziennie. Spacerowałam, kontemplowałam nad życiem, a właściwie z którym facetem mam je spędzić. Dla mnie Solina jest bardzo ważnym miejscem. To właśnie tam zdecydowałam skończyć 5,5letni związek i związać się z facetem, który obecnie jest już moim mężem, ojcem naszego synka i może niedługo córeczki :-) tak dla równowagi rodzinnej
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście .. miejsce dla Ciebie Kochana bardzo ważne ... jest urokliwe to prawda
Usuń:)))) s.
Bardzo pozytywny post :) "wakacje z maluchami" :):):). Czas biegnie nieubłaganie, co najlepiej widać właśnie po dzieciach. Moja córka ma 3,5 roku, a jeszcze "wczoraj" była niemowlakiem :)
OdpowiedzUsuń:))) s.
UsuńZazdroszczę wyjazdu, musieliście się świetnie bawić.Widoki piękne.Nigdy tam nie byłam ale Twój opis jest bardzo zachęcający. Życzę aby kolejny wyjazd był także udany.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, za życzenia. Tobie również udanych wakacji życzę z całego serca :))) s.
UsuńDzień Dobry Pani Sylwio czy można wiedziec jaki to kolr tapicerki na Pani krzesłach w jadalni, niezmiennie go podziwiam, wyczytalam ze to chesterfield meble tkanina monaco ale jaki numer kloru?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam M
mialo byc "koloru":)
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńTo jest ostatni kolor z probnika, ciemny grafit, na zdjęciach moze wyglądać jak czarny, ale to nie jest czerń i tak wlasnie chciałam.
Pozdrawiam ciepło :)))) s.
Dziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "bezludne" miejsca - w takich czas wolniej płynie i ma się wrażenie, że wakacje trwają dłużej :-) Pozdrawiam, a.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuń