Udał nam się długi weekend, prawda? Pogoda wprost wymarzona do leniuchowania. Zastanawialiśmy się nad wyjazdem, ale ... jak pomyślałam sobie o korkach, o pakowaniu i całym zamieszaniu związanym z wyjazdem to stwierdziłam, że najlepsze leniuchowanie będzie jednak we własnym domku w myśl zasady "każdy robi to co chce".
I robił.
Najmłodszy zorganizował sobie fontanny w ogrodzie rozstawiając prysznic ogrodowy i akcesoria do podlewania roślin.
Starszy wspierał go w tym pluskaniu; oczywiście w przerwach wypełniania misji ratowania księżniczki Ciri jako Wiedźmin.
Najstarszy zwiedzał okolice na swoim rumaku o wdzięcznych inicjałach HD.
A ja ...
A ja ...
... a ja uzewnętrzniałam swoje wnętrzarskie ADHD walcząc z własnym salonem. Impulsem do podjęcia tej walki na nowo była ... Magda, która rozumiejąc moje rozterki "co mam zrobić z tą cholerną komodą" przesłała mi na e-maila w nawiązaniu do swojego komentarza "Czy da się zdjąć tą nadstawkę (czy co to jest?) z tyłu?" taki oto fotomontaż:
Rzeczywiście! Zupełnie o tym nie pomyślałam. Rozważałam przemalowanie komody, sprzedanie, ukrycie jej w innej części domu (hihihi ... 3 m długości!), ale odchudzenia jej poprzez zdemontowanie nadstawki do głowy mi nie przyszło.
"Oczyszczając" domek z chłopaków (żeby mi głowy nie zawracali), dorwałam śrubokręt i .... tak to wyszło:
Jeszcze dla porównania wersja z tacą (wspominałam o niej) ...
Różnica ogromna, chociaż wydawałoby się, że to niewielki detal. Nawet M zauważył, co raczej rzadko mu się zdarza.
Na razie na komodzie zrobiłam aranżację z tego co pozbierałam po domu ...
Marzy mi się jednak zamiana tej pany na ciekawą dużą ceramikę. Zobaczymy :)
A zatem wychodzi na to, że .... jednak pojednałam się z komodą (dzięki Magdzie - wielkie buziaki Kochana) i zostawiam ją w spokoju.
Ale ... innych części w salonie w spokoju nie zostawiam, o nie! Już w weekend salon przeszedł małą rewolucję, ponieważ odchudziłam go z dosyć dużej ilości różnych pierdółek; zmniejszyłam liczbę poduszek, wyrzuciłam klosze ze stolików, powiesiłam geometryczne lustra i ... pozbyłam się lustra złotego (tak, tak Izabela zgodnie z Twoją sugestią :).
Do tego postanowiłam sprawdzić, czy rozważana przeze mnie w poprzednich postach zmiana tonacji foteli z ciepłego kremu na chłodny odcień bieli/szarości ma znaczenie dla całości. Wyciągnęłam zatem stare, lekko przyszarzałe zasłony i owinęłam nimi fotele.
Moje odczucia?
Zmiana tonacji MA ZNACZENIE. Znów, podobnie jak z komodą, niby nie jest to zmiana duża, jednak salon nabrał zupełnie innej barwy. Jest jaśniejszy, bardziej świetlisty i, bez tych ornamentów na fotelach, młodszy ...
A dla przypomnienia salon w kremach wyglądał tak ...
Coś w tym temacie będę chciała zatem zrobić. Na razie zamówiłam na próbę dla siebie i dla kilku czytelniczek VH welury, którymi się tak zachwycałam wcześniej (kto nie widział KLIK). Zobaczymy, jak się będą prezentowały na żywo.
I jeszcze na koniec rzut oka na nową odsłonę stolików kawowych. Inne odchudzone części salonu wkrótce ...
Uściski i wielkie "DZIĘKUJĘ" za to, że JESTEŚCIE tutaj i dzielnie pomagacie mi w moich dylematach.
"Co dwie głowy, to nie jedna" - prawda?
:)
Zdecydowanie lżej bez tej nadstawki!! Wydaje mi się tylko, że te ramy są zbyt wielkie, tak dziwnie to wygląda ;P Co do foteli to nie wiem, coś się tak ich uczepiła, mnie się one tam podobają, nawet w tym obiciu i pasują do twojego salonu ale wiem, wiem i rozumiem chęć zmiany :)))) U mnie w kompie, te zasłony wyglądają jak białe więc trudno mi się wypowiedzieć ale kombinuj, jak Cię znam będzie pięknie :)))
OdpowiedzUsuńŚciskam
Beti, ta ściana nad komodą będzie inaczej wyglądać, coś mi chodzi po głowie, ale jeszcze doprecyzuję
Usuń:)
U Ciebie zmiany zmiany zmiany i ciągle coś się dzieje! ale super! podziwiam Cię za to:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo ja tak mam; odpoczywam targając meble po domu hihihi
Usuńwow! pięknie! czekamy teraz now nowe tapicerki foteli :-)
OdpowiedzUsuń:)))!!!
UsuńStoliki po bokach sofy są nowe?!!!
OdpowiedzUsuńI tak, i nie :))))
Usuńnapiszę o nich
Sylwia, komoda bez nadstawki wygląda super, to bardzo dobry kierunek. Powiem szczerze, że mi się najbardziej podoba wersja "fotomontażowa". Podoba mi się w niej to, że widać ścianę pomiędzy obrazami a komodą - jest fajny kontrast. Fotele zdecydowanie jasne :) W pierwszej chwili zabrakło mi poduszek kloszy na stoliku - jak nie u Ciebie, teraz tak "dystyngowanie" się zrobiło :))) O jakich wazach na komodę myślisz? Białe, białe z niebieskimi akcentami? buźka :))
OdpowiedzUsuńJak to "dystyngowanie"???!!!! Ja tak nie chcę!
UsuńW realu to wygląda (chyba) bardziej przyjaźnie, generalnie jest mniej wszystkiego i to mnie cieszy szczególnie w kontekście sprzątania :)
Ależ to był komplement :))) Oczywiście, że jest pięknie :))
UsuńKomoda wygląda teraz dużo lepiej - zyskała na lekkości :) Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu :)))
UsuńKocie!:-) Komoda o niebo lepiej, zrobiło się bardzo przejrzyście i lekko ale musze się zgodzić z Beti co do ram. Albo zostaw 1 i dodaj 2 ale mniejszą albo cos innego wykombinuj bo cała piękna sztukateria została zasłonięta...Co do foteli ja juz nie wiem czy zmieniałabym też na kremowy...prawie żadna różnica. Idź za głosem serca, zaszalej a co:-)
OdpowiedzUsuńZobaczymy Kasiu co tam wykombinuję; traktuj to jako prowizorkę :)
UsuńWspaniale! O niebo lepiej! Salon zrobił się lżejszy, praktycznie styl NYD został osiągnięty. Zmiana tonacji na plus, ja jednak zaszalałabym z tym blękitem, zeby zmiana była odczuwalna i warta swojej ceny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Izabela
Izabela, mnie też ten błękit chodzi po głowie. Coś w tym kolorze na 100% dam.
UsuńA gdzie jest złote lustro? Domyślasz się?
Jestem bardzo ciekawa!
UsuńPodziwiam cię, bo co chwila zmieniasz coś u siebie:) I jak pięknie jest:)
OdpowiedzUsuńmoc słonecznych uścisków
Dla Ciebie też Natalka :)
UsuńSalon coraz piękniejszy, komoda wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńa nowa aranżacja wspaniale rozjaśniła wnętrze.
Buziaki.
Dzięki Anetko :)))
UsuńA ja nadal uparcie obstaję za ciemnymi fotelami ale zrobisz jak Ci dusza podpowie. Zdjęcie nadstawki dodało lekkości i rozjaśniło kącik.
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za wielością różnych ozdób i i stojących pierdułek, eksperymentuję a potem to i tak zabieram , przestawiam i zostawiam minimum, które jest niezbędne do dekoracji i najzwyczajniej w świecie potrzebne, jak lampa czy wazon. Dla mnie trochę za dużo się dzieje i na stoliku i na komodzie ale to jest moje zdanie , Wam może być z tym ok. Ciagle tylko czegoś mi brakuje w tym kącie a może te przykrycia foteli jakoś zaburzają mi pogląd na salon, bo i poduszki i koc i te szmatki, za dużo ale rozumiem Twoją chęć zmian. Rozumiem doskonale. Ja tam bym jednak pojeździła z meblami. Sylwuś, uściski mocne przesyłam, pa pa
Oj Ali, chyba tak nie do końca, całkiem sporo się u Ciebie Kochana dzieje w salonie :)
UsuńA co do mebli, dla mnie obecny układ jest idealny; trudno mi jest wymyślić inne ustawienie mebli, które nie zaburzy proporcji pokoju. Może chodzi Ci coś po głowie?????
:)))!!!!
Sylvuś zdecydowanie delikatniej, ale jak zwykle elegancko :) Fotele w jasnym popielu by mi się widziały. Pięknie buziaki aga
OdpowiedzUsuńAch kochasz zmiany tak samo jako ja :) tylko na Twojej dużej powierzchni z powodzeniem można takie zmiany uskuteczniac :)
OdpowiedzUsuńA mi się podobają fotele jakie są... Co do zmian to osobiście też jestem za mniejszą iiloscią ozdóbek zawsze, więc ta lekkość teraz u Ciebie przypadła mi do gustu :)
Ta komoda wcale nie jest taka zla. Jak teraz popatrzec na gotowy pokoj to w niczym nie przeszkadza i i nie drazni oka i ...o boze...nawet pasuje!
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuń