fotel biurowy w wersji ... galm

My home

Chwilę przed weekendem chciałam Wam pokazać jeden z ostatnich moich pomysłów związanych z upiększaniem naszego domku. 

Będzie o meblu, który w wersjach standardowych (czyli dostępnych w sklepach) ma być przede wszystkim funkcjonalny, stad raczej urodą nie grzeszy, czyli o fotelu biurowym. 

Ja postanowiłam, że będę mieć fotel biurowy zarówno funkcjonalny, jak i ładny i to bez wielkich  kosztów.  

Ciekawi, czy mi się to udało? 

Tak, jak w wielu domach, mamy biurko i fotel biurowy. Stoją w niewielkim pokoiku, który służy mi i mojej połówce do domowej pracy biurowej, czyli ogarnięcia stosów rachunków, umów, korespondencji ... i pracy po godzinach (jak trzeba czasem zabrać robotę do domu).  Pokój jest na na poddaszu i został urządzony tak, aby pasował zarówno mi, jak i mojemu M. Stąd wystrój jest neutralny, nawiązujący do reszty domu. 

Ostatnio zrobił nam się problem z fotelem, który stoi przy biurku. Do tej pory mieliśmy całkiem zwyczajny, ale wygodny dla nas obojga fotel w białej, bardzo trwałej (według producenta) eko-skórce. Na początku fotel prezentował się całkiem przyzwoicie. Z biegiem lat eko-skórka zaczęła się jednak łuszczyć i fotel zaczął nas straszyć (szczególnie mnie :))). Zaczęłam się zatem rozglądać za nowym fotelem, ale .... oczywiście ... w rozsądnej cenie nic mi się nie podobało. 

Nie była to pierwsza taka sytuacja, więc postanowiłam ruszyć głową i wymyśliłam oddanie fotela w ręce mojego Pana Tapicera. Co prawda w internecie nie znalazłam żadnych przykładów zmiany tapicerki w fotelach biurowych (są w dużej ilości przykłady dla dla foteli salonowych), ale mój Pan Tapicer stwierdził, że da sobie radę. 

Ustaliliśmy mniej więcej, jak by to miało wyglądać i po około dwóch tygodniach odnowiony fotel przyjechał do nas z powrotem. Prezentuje się ..... sami zobaczcie :) 

Został ... oczywiście hihihi ... obity czarnym welurem. Główną jego ozdobą są pikowania. Innych ozdóbek nie chciałam, aby nie przedobrzyć. Taka koncepcja była jak najbardziej słuszna, bo fotel prezentuje się ślicznie i pasuje do całości wystroju, a szczególnie do czarnego, welurowego fotela "uszaka", który także w tym pokoiku się zadomowił. 

Czy to się w ogóle opłacało? 

Moim zdaniem TAK. Koszt pracy Pana Tapicera wyniósł 250 zł; materiał (ok. 2 metry bieżące) znalazłam w swoich gałgankach. Na tle rynkowych cen foteli myślę, że to kwota całkiem miła dla kieszeni.   

Został mi do zmiany tylko drobiazg - gwoździe na tylnej ściance. Pan Tapicer dał takie, jakie miał pod ręką; moim zdaniem lepiej będą wyglądać srebrne chromowane. 

  

Jak Wam się podoba fotel biurowy w takim wydaniu? 

Uściski